piątek, 1 grudnia 2017

Kwiaty w śmieciach

Co raz więcej mówi się o marnowaniu żywności, którą duże sklepy wyrzucają do kontenera i byłoby rewelacyjnie, gdyby nagłośnienie sprawy miało pozytywny skutek. Co jednak, gdy sklepy, by zadbać o swój PR, zaczną żywność utylizować? Tak robią najwięksi gracze. Zniszczyć - znaczy nie zostawić śladu. Zamieść pod dywan. Zauważyłam, że chyba bardziej od wyrzucanej żywności, oburza mnie wyrzucanie kwiatów w doniczkach. Żywność prędzej ktoś weźmie niż kwiaty, choć raz widząc panią zbierającą jedzenie, obok którego stało kilka doniczek z kwiatami, zagadałam, czy zabiera też kwiaty.
Odpowiedziała, będąc na rauszu, że tak - kwiaty zawozi do syna. Jadąc na kontener, nie zawsze zabieram całą znalezioną żywność  - wiem, że po mnie mogą przyjść inni. Niemniej zawsze zabieram kwiaty. Nie mam serca patrzeć jak piękne, kwitnące storczyki, czy inne palmy leżą przewrócone wśród kartonów i jedzenia. Często zostają zawalone następną stertą i najzwyczajniej w świecie się łamią. W domu mam dwa kwiaty z kontenera: mini paprotkę, która miała zaledwie 4 liche listki oraz skrzydłokwiat. Aż żałuję, że nie zrobiłam tym nieborakom zdjęć w chwili, gdy u nas zagościły. Obdarowałam kwiatami rodzinę i znajomych, część została w mojej pracy. Zadawałam sobie pytanie: dlaczego ktoś wyrzuca kwiaty? Nie połamane, nie zwiędnięte, żyjące. Odpowiedź przyszła szybko: na folii, którą owinięta jest doniczka jest "data ekspozycji" i np. jeśli jest data 1.12 to na 99% niesprzedane w tym dniu kwiaty już 2.12 wylądują na śmietniku. Bardzo mnie to denerwuje. Wiadomo, że rośliny mają korzystny wpływ na człowieka, nie będę tutaj o tym pisać. Wiadomo również, że rośliny żyją, reagują na bodźce, bronią się na swój sposób przed zagrożeniem, choć naukowcy bronią się przed antropomorfizacją roślin - jak twierdzi biolog Daniel Chamovitz "Rośliny nie mają receptorów bólowych. Mają mechanoreceptory, dzięki którym wiedzą, kiedy ktoś ich dotyka albo je przemieszcza. To specyficzna komórka nerwowa". Wiadomo również, że człowiek nie ma szacunku ani do drugiego człowieka, ani do przyrody. Tak, wiem, ja też taka nie jestem, przecież nikt z nas, ale... jednak planeta niszczeje, a wojnom nie widać końca. Chyba, że zwalimy cała winę na pieniądz. Tylko, czy martwa rzecz, jaką jest kawałek papierka może wyrządzać tyle krzywdy? Więc może jednak homo sapiens? Homo non sapiens?


2 komentarze:

  1. Ano właśnie... Ostatnio miałam okazję podczas zakupów bywać tu i ówdzie w sklepach z roślinami, w tym także u samego producenta... Pytam, co robicie z roślinami, które nie zostały sprzedane w promocji/ wyprzedaży po kwitnieniu? Idą na straty. Co to znaczy, czy mogę taką roślinę jeszcze wziąć i odratować, skoro wcale nie jest zniszczona, czy mogę jej dać drugą szansę?
    Nie, one są niszczone, musimy, bo tak mamy w procedurach...

    :|

    OdpowiedzUsuń
  2. No więc właśnie...Wydaje mi się, że tylko nasza postawa "świadomych konsumentów" może coś zmienić na przyszłość.

    OdpowiedzUsuń