Dziś kontenerowe zdobycze, jak na załączonym obrazku. Mam pewne podejrzenia...otóż żadnej z tych rzeczy nic się nie dzieje. Nic nie jest uszkodzone, daty ważności chałwy, ciastek, słonecznika w karmelu itd. są do sierpnia i listopada tego roku. 2 czteropaki piw (!) - Okocim ważny do października, Żubry do sierpnia. Banany - stan idealny. Do tego paczka balonów. W kontenerze zostały tacki schłodzonego mięsa i ryb. I tak mnie naszło...czy ktoś ze sklepu sobie tego nie przygotował do zabrania...wszystkie idealnie pasuje na imprezę...
samsprobuj
czwartek, 22 lutego 2018
wtorek, 23 stycznia 2018
Apki, muzyka i Republika
Niedawno spotkałam się z wykładowczynią literatury, która
podczas studiów była moim guru. Dla mnie: chodząca inteligencja, kultura, klasa, wysublimowane poczucie humoru. Nie pasuje do czasów obecnych. Porozmawiałyśmy ogólnie o kulturze, sztuce,
wartościach i tym co się dzieje dookoła. Powiedziała, że już kilka lat temu
pogodziła się z faktem, że studenci nie
czytają książek (wykłada literaturę), ale chyba większy żal wyczułam w jej
głosie, gdy powiedziała, że znajoma zrobiła "doktorat z jakiejś tam
aplikacji".
sobota, 30 grudnia 2017
I po świętach...
Sklepy nadal wyrzucają świąteczny towar...Dziś piernik ważny do jutra, babka oraz warzywa i owoce. Ponadto książeczka dla najmłodszych oraz gotowe surówki (ważne do jutra). Surówek był cały karton, ok. 40 sztuk.
piątek, 29 grudnia 2017
Freeganizm
Święta, święta i po świętach czas wyrzucić towar zamówiony w nadmiarze. Nie tylko jako jednostki oddajemy się świąteczno-zakupowemu szaleństwu, sklepy także zamawiają więcej żywności, licząc na zyski. A że potem trzeba towar wyrzucić? To jest wliczone w koszta. Zawsze zastanawiało mnie, dlaczego ludzie kupują takie ilości jedzenia na święta. Czy planują z góry jeść więcej? Czy to nawyk? Bezmyślność? Podoba mi się akcja, która dzieje się w Poznaniu czy Warszawie pn. "Jadłodzielnia". Nadmiar zakupionego jedzenia można zostawić w wyznaczonym miejscu, czyszcząc tym samym swoje sumienie, ale przede wszystkim pomagając tym, którzy tej pomocy potrzebują.
niedziela, 10 grudnia 2017
Freeganizm
Dziś taka sytuacja. Temat nie tyle żywności z krótkim terminem ważności, lecz uszkodzonych opakowań. Przed chwilą przyniosłam do domu zestaw, który widzicie na zdjęciu. Znana sieciówka wyrzuciła: talerz (pewnie ostatnia sztuka, to się często zdarza), pomidory (były zapakowane w folię, w tym jeden zgnieciony, reszta w stanie idealnym), piwo z lekko zgniecionej puszce, foremka do jajek sadzonych i naleśników (dobra, nie wiem dlaczego ją wyrzucili, może również ostatnia sztuka), jajko niespodzianka w hermetycznie zamkniętej folii (jajko lekko zgniecione z jednej strony), oraz paczka podpasek (opakowanie rozerwane z boku na ok. 4 cm), trzy paczki wkładek higienicznych z otwartym wieczkiem. I pytanie, na które nie potrafię sobie odpowiedzieć: dlaczego nie wystawili tego towaru na jakiejś osobnej półce w niższej cenie?
czwartek, 7 grudnia 2017
Cinema Paradiso jest w każdym z nas
Im więcej mam lat, tym mniej rzeczy potrafi mnie urzec w szeroko rozumianej sztuce . Coś mi się podoba, coś mniej, ale ten moment, kiedy niewidzialne
dłonie oplatają mnie wokół mostka, by spowolnić oddech, zdarza mi się coraz
rzadziej. Doznałam tego kilka dni temu, oglądając "Cinema Paradiso" Giuseppe Tornatore.
Ucieszył mnie również fakt, że film ten jest z roku 1988. Oznacza to, że jest
jeszcze wiele pereł do odkrycia w sztuce XX wieku i choć, jak udowadniał
postmodernizm -wszystko już było - jednak nie wszystko znamy. Gdyby ktoś kazał
mi w jednym zdaniu streścić fabułę, powiedziałabym, że jest to mitologizacja
dzieciństwa. Kiedyś podobnie zadziałała na mnie lektura "Sklepów Cynamonowych"
Bruno Schultza. Truizmem są twierdzenia, że dzieciństwo nas kształtuje, potem
już tylko tęsknimy za przeszłością, by pozostać w ciągłym poszukiwaniu
straconego czasu. I wcale nie trzeba mieć "książkowego" modelu
rodziny, kochających rodziców (choć to ogromnie ważne), uczestniczyć w
zajęciach pozaszkolnych, by mieć swoje Cinema Paradiso.
poniedziałek, 4 grudnia 2017
Powołał mnie Pan na bunt
Przez wiele lat nie miałam
telewizora i nie oglądałam telewizji. Od pewnego czasu zdarza mi się obejrzeć
program typu umawianie się na randki w ciemno, zamiana mieszkań między pozornie
różnymi warstwami społecznymi itd. I muszę przyznać, że czerpię z tego jakąś
masochistyczną przyjemność, jak Krzysztof Varga z rodzimej kinematografii. Kiedyś,
jeszcze na przełomie wieków, odnajdywałam równowagę między ogłupianiem mas a
zwykłą przyzwoitością. Pamiętam scenę z filmu "Głośniej od bomb"
Przemysława Wojcieszka, w której młoda bohaterka jest w supermarkecie, a w koszu
z przecenionymi do 1zł książkami znajduje tomik wierszy Haliny Poświatowskiej. Wtedy
to robiło na mnie wrażenie. Podkreślenie ile teraz jest warta tzw. kultura i
gdzie można ją znaleźć.
Subskrybuj:
Posty (Atom)