Niedawno spotkałam się z wykładowczynią literatury, która
podczas studiów była moim guru. Dla mnie: chodząca inteligencja, kultura, klasa, wysublimowane poczucie humoru. Nie pasuje do czasów obecnych. Porozmawiałyśmy ogólnie o kulturze, sztuce,
wartościach i tym co się dzieje dookoła. Powiedziała, że już kilka lat temu
pogodziła się z faktem, że studenci nie
czytają książek (wykłada literaturę), ale chyba większy żal wyczułam w jej
głosie, gdy powiedziała, że znajoma zrobiła "doktorat z jakiejś tam
aplikacji".